Niska postać o ognistych rudych włosach wrzuciła do czarnego, niedużego, cynowego kociołka wszystko co znajdowało się w książce; umieściła ją sobie po boku by móc do niej zaglądać. Pomoc autora zdarzała się częściej niż jej się zdawało. Dziewczynka chwyciła w drobne palce urządzenie przypominające drewnianą łyżkę i zaczęła mieszać nią w kociołku. Konsystencja lepiła się do krawędzi kotła więc coraz trudniej było jej brnąć łyżką po morzach nieobliczalnej, ciemnej mazi.
Straszne dla oka otoczenie bardzo utrudniało pracę w klasie od eliksirów. Lochy nie należały do najprzyjemniejszych miejsc, a z tyłu sali znajdowały się półki ze słoikami, w których pływały przeróżne marynowane obrzydlistwa. Ginny wzdrygnęła się na samą myśl o włożenia do śmierdzącej masy dłoni lub omawiania jej na zajęciach. Wróciła do przyrządzania niefortunnego eliksiru, który jak na złość wcale nie chciał jej się udać. Miała ochotę rzucić tą pracę i wrócić do dormitorium ale musiała odrobić ten szlaban.
Ginny kątem oka spojrzała na profesora Snape'a, który siedział za mahoniowym biurkiem o filigranowej budowie i przeglądał jakąś grubą książkę. Denerwowała ją jego obojętność. Jego chudą, bladą twarz zdobił szpiczasty nos oraz czarne oczy, które przypominały dziewczynie głębokie tunele lub guziki przyszywane do jakichś eleganckich marynarek. Dziewczyna skończyła mieszać w kociołku i z dumą wciągnęła do nozdrzy stęłchy zapach przygotowanego eliksiru. Severus Snape nie miał jednak zamiaru odpuszczać Gryfonce i z drwiącym uśmiechem odłożył książkę na biurko. Podszedł do niej powolnym krokiem by jeszcze bardziej ją zirytować i wetknął nos do kociołka wciągając zapach czarnej mazi.
Ginny miała nieodpartą ochotę wciągnięcia twarzy profesora do eliksiru ale myśl wydalenia z Hogwartu kazała jej pozostawić tą myśl w swojej głowie, niezrealizowaną. Mistrz Eliksirów spojrzał na nią krzywo z cynicznym uśmiechem, który jak zwykle ociekał wprost jadem.
- Weasley, czy jesteś pewna, że robiłaś to zgodnie ze wskazówkami, które zawarte są w podręczniku? - zapytał przeciągając każdą literkę przywodząc na myśl syczenie węża.
- Tak - burknęła rudowłosa czując jak jej twarz zlewa się z kolorem jej włosów. Zacisnęła pięści kryjąc dłonie za stołem, by profesor tego nie zauważył. Przez chwilę oboje trwali w ciszy. Severus otworzył usta po bardzo długiej chwili, która zdawała się Ginny trwać w nieskończoność.
- Jesteś wolna, Weasley - powiedział grobowym głosem, który nigdy się nie zmieniał i usiadł za swoim biurkiem śledząc ruchy jej dłoni, którymi szybko wrzuciła książki do torby. Nawet się nie obejrzała gdy zamykała z trzaskiem drzwi. Severus westchnął głęboko. Dlaczego każda dziewczyna z rudymi włosami musiała przypominać mu Lily? Dlaczego nadal tak bardzo za nią tęsknił?
Nie umiał odpowiedzieć na te pytania. Nienawidził gdy gromadziły się w jego głowie i nie dawały mu spokoju. By ujarzmić natłok myśli postanowił skończyć pracę na dziś. Spakował wszystko i opuścił klasę zamykając ją na klucz.